marsjaninzmarsa

napisał o Gwiezdne Wojny: Część IV - Nowa nadzieja

Mimo że ten film ma już ponad 30 lat, to i tak dałem mu w pierwszym odruchu 10/10 za efekty specjalne... Dziwna sprawa, nie? ;)

Warto nadmienić, że w drugim odruchu podtrzymałem tą decyzję ;)

No i Ci skali zabraknie przy Awatarze. Pisz do Michuka żeby Ci dorobił ;)

Eee tam. Avatar pewnie też dostanie tyle samo. Tak samo, jak 10-tkę dostał "Vinci". Bo te filmy mają akurat tyle z efektów specjalnych, ile trzeba. Jak jest ich za dużo, to zdarzyło mi się wręcz notę obniżyć... ;)

PS: Uprzedzam pytanie - jeśli film w ogóle efektów nie ma, to pole na ocenę pozostawiam puste... ;)

Gdzie znalazłeś efekty specjalne w filmie Machulskiego "Vinci" ?

Chyba jedyny efekt tam to "wpuszczenie" (nie wiem, jak to nazwać) karetki do kanału - jeden, ale wystarczający. Żaden więcej nie był potrzebny, i stąd taka moja wysoka nota... ;)

To chyba trzeba też wystawić 10 za efekty specjalne filmowi Sami swoi, bo jak Wicia spadał z konia, to był to wystarczający efekt na maksymalną notę, wręcz porównywalny z zastosowaniem efektów w filmie Terminator 2. Więcej efektów w tej komedii nie pokazano, bo nie było potrzeby się chwalić przed konkurencja amerykańską. W Koglu moglu zaś w ogóle nie było potrzeby zastosowania efektów i dlatego tym bardziej należałoby wystawić 10, doceniając celowy brak serwowania fajerwerków.

Pisałem już gdzieś o tym, że w takich sytuacjach (kiedy efektów wcale nie ma ;) ) zwyczajnie zostawiam to pole puste. Chcesz, to wystawiaj, ja zostanę przy swoim... ;)

A tak, na ile pamiętam efekty w GW są bardzo odporne na starzenie, podobnie jak w Terminatorze 2. Może Lucas i Cameron mają po prostu dobre wyczucie tego, na co pozwala aktualny stan techniki, a co jest już szarżowaniem.